Motto
Od mogiły żołnierza nie odchodzi się ze złamaną duszą. Nie odchodzi się z poczuciem klęski i beznadziejności, ale z niezbitym przekonaniem, że oto wyrosła nowa wartość ducha, wartość nie moja, nie twoja, ale nas wszystkich – wartość należąca do całego Narodu...(marsz.Polski Edward Śmigły - Rydz)


Moje spotkanie z marszałkiem*
W 1987 r. wyjechaliśmy ze Stargardu Szcz. na dość długi okres. Zafundowano nam kilkumiesięczne prace gospodarcze. Najpierw przez miesiąc pracowaliśmy w ówczesnej Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Łączności w Zegrzu . Po ich zakończeniu przerzucono nas do Warszawy, gdzie utworzono nowe zgrupowanie, którego zostałem dowódcą . Przez kolejne dwa miesiące pracowaliśmy na rzecz CWKS Legia. Poszerzaliśmy do wymiarów europejskich murawę stadionu na Łazienkowskiej, równocześnie rozpoczęliśmy i kontynuowaliśmy prace na mającym powstać klubowym hipodromie w Fortach Bema. Tam nas „w niby- koszarowcu” takim niby- baraku zakwaterowano. Lecz nikt nie narzekał przecież byliśmy w Warszawie. Szczególnie zadowolony był pasjonat sportu d-ca plutonu saperów por. Tomasz Grzegorczyk. Który co chwila organizował różne towarzyskie mecze reprezentacji naszych żołnierzy z trenującymi na fortach zawodnikami. I doszło do sensacji. Gdy trener pokonanych mistrzów…dowiedział się ,że jego zespół przegrał z „zwykłymi żołnierzami” doznał wręcz szoku nerwowego. Ale to już inna historia… Z miejsca naszego zgrupowania było bardzo blisko do cmentarzy na Powązkach i pewnie dlatego większość wolnego czasu poświęcałem na wycieczki z żołnierzami do tych nekropoli. Dzięki temu poznali ( lub mieli możliwość poznać )nie tylko wojskowe, ale i stare Powązki. Przy kolejnej „wyprawie” na stare Powązki poprowadziłem tym razem wszystkich trasą, która dla żołnierzy mogłaby być najbardziej ciekawa i pouczająca. Zaczęliśmy od grobu chirurga spod Monte Cassino patrona Wojskowej Akademii Medycznej gen. dyw. prof. dr. med. B. Szareckiego , krótka opowieść i … doszliśmy do

mogiły bohatera Bitwy Warszawskiej ks. Ignacego Skorupki.

Pamiętam , że była szara a nagrobny pomnik ze zdjęciem przepasany był biało – czerwoną wstążeczką. Co ciekawe postać księdza była żołnierzom stosunkowo znana

Postaliśmy trochę i stamtąd całą grupą udaliśmy się do widocznego z dala pięknie oflagowanego miejsca. Tak doszliśmy do najbardziej legendarnego wówczas żołnierskiego grobu inż. Adama Zawiszy.

Ta ziemna mogiła zadziwiała swoją skromnością, jednocześnie całą gamą narodowych barw promieniowała z niej Polska. Nie było w tym nic dziwnego przecież byliśmy przy miejscu spoczynku marszałka Rydza- Śmigłego. Wokół na drzewach wśród flag, poprzybijane były tabliczki z różnymi patriotycznymi i alegorycznymi cytatami. Obok symboliki polskiej eksponowany był epizodycznie wątek ukraiński, który zinterpretowałem jako przypomnienie faktu, że marszałek swego czasu, będąc sojusznikiem atamana Petlury, zajął Kijów. Kto wie może przekaz był głębszy i odnosił się do wyznania greckokatolickiego młodego marszałka i jego rodziny . Któryś z żołnierzy zapytał: - „Co oznaczają te błękitno-żółte kolory?”. I nie można się było temu

dziwić. Bo kto z młodych znał wówczas narodowe barwy Ukrainy? Grób był cały w kwiatach, przy których krzątało się kilka pań. Nie było marmurów i innych wojskowych ozdób tylko typowy żołnierski brzozowy krzyż ze skromną tabliczką informującą, kto tu leży. Nasze pojawienie się wywołało zdziwienie kobiet pielęgnujących mogiłę. – „Patrz w końcu wojsko przyprowadzili” – cicho powiedziała jedna z nich. „Nie pamiętam by kiedyś było tu wojsko”. ”Ja też nie przypominam sobie”- odpowiedziała druga. Delikatnie odsunęły się zostawiając nas bezpośrednio przy grobie. Nie jestem i wówczas nie byłem wielbicielem marszałka, lecz w krótkich słowach opowiedziałem żołnierzom jego tragiczny życiorys. Zdałem suchą relację z życia legendarnego legionisty i żołnierza wolnej Polski, humanisty, artysty, człowieka. Nie komentowałem. Słuchali uważnie, ale czy coś z tego zapamiętali? Nie wiem? Byłem nieco zdziwiony, że słuchały też panie. Nie poprawiały i nie protestowały. Udzielił się wszystkim nietypowy jednoczący smutek. Postaliśmy w powadze i w milczeniu, przez cały czas uważnie i z zaciekawieniem obserwowani przez przystające postronne osoby. Byliśmy w mundurach więc co najmniej tym zwracaliśmy na siebie uwagę. Uważam ,że wszyscy, żołnierze i cywile wówczas tam nad mogiła Naczelnego Wodza stojący zdawali sobie sprawę z wyjątkowości sytuacji w jakiej się znaleźli. Jestem przekonany , że pododdział tych kilkudziesięciu żołnierzy był pierwszym i jedynym od konspiracyjnego pogrzebu marszałka zwartym pododdziałem WP, który zadumał się nad jego grobem. Nie byli to żołnierze sławnych z bojowych tradycji pułków czy brygad zmechanizowanych. Myślę jednak, że to marszałkowi nic nie ujmuje, gdyż stały przed jego mogiłą dwie saperskie

etatowe kompanie; desantowo-przeprawowa i saperów 7 warszawskiego batalionu saperów , który miano „warszawski” otrzymał za pomoc walczącej w 1944 r. Warszawie.

Marszaek migy

Fot. Własność Andrzej Szutowicz. Toruń 1938 r. Marszałek E. Śmigły - Rydz w saperskiej łodzi podczas uroczystości wręczenia sztandarów jednostkom toruńskiego Okręgu Korpusu.

Wspominał : Andrzej Szutowicz

*Marszałek Edward Śmigły - Rydz - ur. 11 marca 1886 r. W wieku 39 lat został inspektorem armii. 10 listopada 1936r z rąk prezydenta I. Mościckiego odebrał buławę marszałkowską. Zmarł 2 grudnia 1941r.

© 2018 Stworzone przez Krzysztof Myszka